Ile jest biur paszportowych w Kalifornii?
Wakacje
Wymiar urlopu jest w Kalifornii zdecydowanie mniejszy niż w Europie. Jednak nie oznacza to, że ludzie nie podróżują. Najczęściej zwiedzają swój kraj. Często wykorzystują święto, które przedłuża weekend, aby w ten sposób wyjeżdżać. Bardzo popularne są kempingi, ale nie w naszym, polskim znaczeniu osiedla domków kempingowych. Mam na myśli kempingi z miejscami na przyczepy i kampery. Gdy jedzie się autostradą mija się ich naprawdę dużo i to przez cały rok. Można zobaczyć całą gamę domków na kołach – stare i nowe, duże i małe. Często za kamperem ciągnięty jest jeszcze samochód osobowy, aby po pozostawieniu nowoczesnego wozu Drzymały na kempingu móc zwiedzać okolice mniejszym pojazdem, którym podróżuje się szybciej, spala się mniej paliwa i łatwiej się parkuje.
Niestety takie podróżowanie ma swoje ograniczenia. Przede wszystkim nie można nocować gdziekolwiek, można to robić tylko na specjalnych kempingach dla kamperów (RV Park). Ale i tutaj należy ustawiać pojazdy tylko w wyznaczonych, zorganizowanych miejscach, mimo że miejsca jest dużo więcej. Zatem jeśli nie ma noclegu w danym parku, trzeba jechać dalej. Może nam się to przytrafić zwłaszcza w weekend, po którym następuje święto, gdyż na ten właśnie okres przypada najbardziej wzmożony ruch turystyczny, w szczególności jeśli chodzi o rodziny z dziećmi w wieku szkolnym. Ze względu na ograniczenia w opuszczaniu szkoły, mogą w ciągu roku szkolnego podróżować tylko w te przedłużone weekendy. Kempingowanie jest tak popularne, że jeśli jest to możliwe, trzeba wtedy rezerwować miejsca z dużym wyprzedzeniem.
Pola namiotowe są również bardzo popularne. Oprócz namiotów, można tam przyjechać z przyczepą, czy (małym) kamperem. Dozwolone jest rozbijanie się tylko w oznaczonych (numerowanych miejscach). Z reguły przy każdym jest kran z wodą, miejsce na grilla i drewniany stół z ławami. Pola namiotowe są dużo ciekawiej położone, najczęściej w lesie, a stanowiska przeznaczone na rozbicie namiotów są porozrzucane nieregularnie. Natomiast typowy RV Park to rodzaj parkingu z nieco większymi niż przed supermarketem placami ułożonymi równolegle do siebie. Miejsca jednak są na tyle małe, że przeciętnie od sąsiada oddziela nas tylko ścianka pojazdu, czasem żywopłot. W znakomitej większości kempingi mają łazienki z ciepłą wodą i toaletami. Zdarzają się jednak i takie, w których nie ma wody bieżącej, a ta do mycia rąk znajduje się w pojemnikach, a toalety to tzw. toyki.
Rejestracja na polach namiotowych najczęściej jest samoobsługowa. Blisko wjazdu umieszczona jest tablica informacyjna wraz z mapką pola i zaznaczonymi wolnymi stanowiskami. Jeśli decydujemy się na jakieś miejsce, skreślamy je na planie, a następnie wypełniamy kartę rejestracyjną, która jest jednocześnie kopertą. Do niej wkładamy zapłatę gotówką lub czekiem (jak widać, czeki są bardzo przydatne :-)).
Tak jak nie polecam spania w kamperze na przydrożnym parkingu, tak samo odradzam odpoczywanie w samochodzie osobowym w przypadkowych miejscach. I tak na przykład prawo pozwala na zaparkowanie samochodu do ośmiu godzin lub drzemanie na 24 godzinnych parkingach (są również takie, na których nie można parkować w nocy), jednak niedozwolone jest permanentne spanie na tym samym parkingu. Podobnie jak cokolwiek, co kojarzy się z kempingiem, a zatem trzymanie rzeczy na zewnątrz samochodu, czy kampera. W przypadku dużego pojazdu (kamper, van, przyczepa) wszelkie podejrzenia policjanta o uprawianie kampingu mogą skończyć się mandatem lub nawet aresztowaniem.
A teraz typowe amerykańskie ciekawostki. Na przykład w San Diego zabronione jest „kempingowanie” lub spanie w samochodzie na jakimkowiek parkingu przy plaży lub miejskim parku. W San Franciso zabronione jest spanie, jedzenie lub odpoczywanie w samochodzie na miejskim parkingu pomiędzy dziesiątą wieczorem, a szóstą rano. Są jeszcze parkingi prywatne: przy firmach, sklepach, centrach handlowych, które mają odrębne przepisy.
Wracając do ogólnego tematu wakacji, nie wiem, jak radzą sobie pracujący rodzice, gdy dzieci nie chodzą do szkoły. Wyjazdy takie jak kolonie, czy obozy są tutaj rzadkością. Nie są organizowane zbyt często, zapewne ze względu na koszt. Obozem (camp) nazywa się coś w rodzaju naszych półkolonii, czyli zajęć tematycznych (sportowych, hobbistycznych) prowadzonych przez kilka godzin dziennie. Jednak zajęcia takie zaczynają się najczęściej ok. dziewiątej rano i trwają do południa, trzynastej. Jeśli rodzic pracuje, nie ma możliwości zawiezienia i odbierania dziecka. A na dodatek koszt za taki czterodniowy „obóz” waha się między 250 a 300 dolarów, czyli jakieś 25 dolarów za godzinę. Jeśli przeliczyć ilość godzin w czasie wakacji (8h dziennie x 5 dni w tygodniu x 10 tygodni) przez cenę, to otrzymamy bagatela 10 tysięcy dolarów…
Paszporty
Amerykanie, jeśli podróżują, to najczęściej zwiedzają swój kraj. Tylko niewielka część opuszcza kontynent. Jest to całkiem zrozumiałe, gdyż ojczyzna Waszyngtona jest olbrzymia, porównywalna z Europą (Europa 10,2 mln km²; USA:9.8 mln km²). Czyli to tak, jakbyśmy zwiedzali wiele państw Starego Kontynentu i nie potrzebowali do tego paszportów. Z tego powodu ilość biur paszportowych jest niewielka. Właściwie istnieją tylko w dużych miastach, takich jak San Francisco, Los Angeles. A trzeba pamiętać, że odległość między SF i LA to 382 mile, czyli 613km.
Biura paszportowe w Kalifornii
https://travel.state.gov/content/travel/en/passports/get-fast/passport-agencies.html
Rolę biur przejęły w mniejszych miastach poczty. W określonych godzinach otwierane jest specjalne okienko lub osobny pokój, ale nie są to pełne godziny działania poczty, tylko bardzo ograniczone, oto konkretny przykład:
Podobnie jak u nas, do złożenia wniosku dla dziecka potrzebni są obydwoje rodzice lub dokumenty poświadczające zgodę rodzica nieobecnego. Jednak bardzo dużą różnicą jest to, że wszystkie oryginalne dokumenty (akt urodzenia, akt naturalizacji itp) nie są na miejscu kopiowane lecz są z a b i e r a n e. Podobnie jest z paszportem, nawet jeśli jest on nadal ważny to jest odbierany. Natomiast dużym ułatwieniem jest fakt, że paszport przysyłany jest pocztą do domu, nie odbiera się go osobiście. A wraz z nim odsyłane są oryginalne dokumenty zabrane uprzednio. Wszystko zwykłą, a nie poleconą pocztą! Żeby nie było tak słodko oprócz typowej opłaty za paszport, poczta pobiera dodatkowo opłatę manipulacyjną (gdyż nie jest biurem paszportowym). Jeśli jeszcze paszport potrzebny jest szybko, trzeba uiścić kwotę za serwis ekspresowy. W sumie możemy za paszport zapłacić prawie 200 dolarów. Najgorzej, jeśli ten paszport jest dla dziecka, czyli nie na 10, a na 5 lat…